Miało już nie być
rewolucji. To znaczy więcej rewolucji o przemalowywaniu, przynajmniej w tym roku. Jedna wystarczy. Ale
sytuacja stała się dynamiczna.
Oto bowiem fragmenty tego bloga
pojawiają się tu i tam, jako argument w dyskusjach. Tyle, że
akurat w przypadku polskiej Ciervy wszystko jest płynne. Pół roku
temu większość była zdania, że Cierva była „zielona”. Bo
tak jest napisane w książce. I prawda – tak wydrukowano. Więc
postanowiłem, wtedy, w kwietniu napisać moją wersję bajki pt.
„Jak to z tymi kolorami było”. Moją, dla tych, którzy chcieli
wysłuchać argumentów. Nie zmuszam nikogo do bezwarunkowego ich
przyjęcia, bo dowodów na to nie ma. Nie ma zresztą na żadną
hipotezę, na "zieloną" też. I raczej nie będzie, więc zostaje użycie logiki. W tym
celu wtedy to napisałem.
Tyle, że nie miałem pojęcia, iż nagle ze wszystkich stron zwalą się odkrycia poszerzające, a czasami wręcz odwrotnie - zaprzeczające, uważanym za pewne, faktom o naszym wiatraczku. Niekiedy mam wrażenie, że idzie to szybciej niż pożar po stepie. Więc zaglądanie na tego bloga wybiórczo i cytowanie zdań z niego może wprowadzać na manowce. Nie tworzę tu rozprawy naukowej, gdzie po latach badań zreferuję w końcu wnioski i zamknę temat. To jest raczej relacja z poszukiwań. I dlatego trzeba czytać ją od najaktualniejszych postów. Czasami anulujących poprzednie wpisy.
To teraz o zmianach, które klasyczny Anglik powściągliwie nazwałby „ogromne”...
Pomijając moje
poszukiwania w krajowych zasobach, spotkał mnie też zaszczyt
zaproszenia do dołączenia do pewnego grona fanów tej konstrukcji, co zaowocowało
znacznym przyrostem fotografii i innych moich informacji. Praktycznie
na bieżąco zdawałem z nich sprawę kolegom, uczestniczącym w
dyskusji na forum „Odkrywcy”. I tam zawsze odsyłam poszukujących
„ostatniej prawdy”…
Tyle, że w pewnym momencie od nowych
znajomych dowiedziałem się czegoś, co najpierw skwitowałem
uśmieszkiem.
- No, teraz, to chyba przegięli…
Potem
dostałem fotografię. I jeszcze jedną. I następne. Sam zacząłem
sprawdzać tę szaloną teorię. I uśmiech gasł mi szybko. Potem
okazało się, że istnieją filmy, niektóre w kolorkach, dostępne
ogólnie na YT, pokazujące to samo. Więc, chociaż wiem, że
dla niektórych spowoduje to mętlik w głowie, ale muszę stwierdzić, że - moim zdaniem:
Nasza Cierva nie była niebieska ze srebrnym pasem. To znaczy była, ale nie cała. Otóż – jak się dowiedziałem – standardowe malowanie Cierv C.30A opuszczających fabrykę w Woodford było takie jak opisałem w kwietniu, tyle że ZE SREBRNYMI powierzchniami statecznika. Z obu stron. I zawsze, nawet przy srebrnym kadłubie.
Na wspomnianym forum jest trochę fotografii, potwierdzających tę tezę. Tu umieszczę dwie maszyny (czeska S8 i francuska F-AOIO, obie po awariach, w ujęciach gdzie dobrze widać różnicę), przy czym jedna z nich jest z dodatkowym szkicem pokazującym zakres zastosowania „sreberka”, a szczególnie przy mocowaniu do kadłuba, tylko na wąskim obszarze między dźwigarkami. Z przodu i z tyłu niczego tam nie było, bo musiał być zapewniony dostęp do sworzni mocujących statecznik do ramy kadłuba. Później te puste obszary przykrywano blachą pomalowaną na kolor kadłuba.
Jeśli więc polska Cierva nosiła fabryczne i nie zmieniane malowanie, z dekoracyjnym pasem i literami wypisanymi w kształcie odpowiadającym szablonom używanym w fabryce, to i „ogonek” powinna mieć srebrny, tak jak inne. Jeśli się przyjrzeć fotografiom naszej, to może zastanawiać spora ich ilość, na których powierzchnia statecznika jest zadziwiająco jasna. Można to tłumaczyć odblaskiem słonecznym, ale na fotografii zrobionej w pochmurny dzień – to już trudniej. W każdym razie o wiele bliżej mi do stwierdzenia, że nasza Cierva miała srebrny statecznik niż do tego, że miała go niebieski.
I to jest tylko hipoteza, w którą możecie, ale nie musicie
wierzyć i jej uznawać. Ja tutaj (i na forum „Odkrywcy” też)
tylko relacjonuję efekty moich poszukiwań. I jeśli za jakiś czas
pokaże się, że np. rurki zastrzałów statecznika nie były niebieskie, tylko w kolorze
czarnym, podobnie zresztą jak i inne elementy kratownicy kadłuba – to
również o tym wtedy napiszę i spróbuję udowodnić albo przynajmniej przedstawić argumenty. Na razie wiem
tylko, że metalowe części zawieszenia kółka ogonowego
(amortyzowanego, produkcji Dowty) wyglądają, jakby były znacznie
ciemniejsze niż kolor kadłuba tuż obok. I podobnie wygląda odcień
tych zastrzałów.
To tyle – na koniec
października.
Sylwetka wg stanu mojej wiedzy na 19.10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz